Dla mediów:
prasa@pawelkasprzak.pl

Deklaracja

Proszę o głos każdą i każdego,

komu nie jest obojętne, kto pokona obóz obecnej władzy. Kto nadzieję widzi w obywatelskim sprawstwie i obiecanej w konstytucji własności ludzi nad instytucjami demokracji. Komu zależy na fundamentalnych prawach człowieka. Kogo uwiera ciasna polityka międzypartyjnej konkurencji ze swoimi niezliczonymi patologiami. Kto chce, by w parlamencie znalazła się widoczna dla wszystkich reprezentacja rządzonych, by ktoś kontrolował tam władzę i reguły rywalizacji o nią, by przynajmniej w części zrealizowała się wreszcie zasada trójpodziału, w której parlament kontroluje rząd, a nie jest jedynie maszynką do głosowania ustaw realizujących rządową politykę. Kto jak ja jest przekonany, że tylko tak da się powstrzymać upadek państwa, przywrócić znaczenie słowu „polityka”, zatrzymać pochód faszyzmu, zatrzymać polską wojnę. Kto wie, że tylko nowa, silniejsza demokracja zdoła stawić czoła wyzwaniom przyszłości, bo czas jest najwyższy, by o nich pomyśleć w spokoju i wreszcie się z nimi zmierzyć. Kto jest nie tylko otwarty na nowe, ale wie, że stare wyczerpało się, zawiodło nie dotrzymawszy obietnic i nie może trwać dłużej.

Nie przystąpię do żadnej partii ani do żadnego partyjnego klubu parlamentarnego.

Nie starałem się więc o żadne „miejsce biorące”, uprzywilejowane w jakikolwiek sposób. Uważam, że niczego nie wolno mi zawdzięczać kierownictwu partii, od której chcę być niezależny, a przywilej mandatu posła powinienem zawdzięczać wyłącznie wyborcom, od których zależeć powinienem w każdej decyzji jako ich reprezentant. Startuję w 19. okręgu dla Warszawy i zagranicy z listy Nowej Lewicy, która otworzyła dla mnie taką możliwość, w pełni akceptując moją deklarację niezależności. Nie było żadnych negocjacji i targów. Wyłącznie prosta, publicznie ogłoszona oferta. Wiele gadania słyszeliśmy w ostatnich miesiącach o dialogu i otwartości, również na listach wyborczych. Niewielu robi to naprawdę. Decyzja Lewicy budzi moje uznanie.

Za każdym wypowiedzianym tu zdaniem stoją fakty.

Na śmiałość kandydowania pozwalam sobie, bo o determinacji w walce o najistotniejsze wartości, jak również o zdolności wygrywania rzekomo z góry przegranych bitew nie muszę dzisiaj nikogo zapewniać deklaracjami. Pokazałem to, wystarczy spojrzeć. Kosztów nie obawiam się ani ja, ani moja rodzina. Zrobię, co trzeba zrobić – jak zawsze dotąd. To nie jest deklaracja ideowego marzyciela. Jak każdy, kto z determinacją działa naprawdę, mam twardą skórę, wyrobione poczucie realizmu, pełną, pozbawioną złudzeń zdolność oceny szans. Pokazałem i twardą postawę, i zdolność do trzeźwego myślenia. Do rywalizacji staję więc bez obaw. Proszę o Twój głos ze spokojnym sumieniem, pewny, że nie zawiodę, nie zmarnuję niczyjej dobrej woli i ani jednego głosu. 

Tu i teraz,

niezależnie od tego, kto wygra wybory i czyja będzie sejmowa większość, możliwe jest rozwiązanie wszystkich spraw, które przez lata wypędzały nas na ulicę:

  • aborcja,
  • szkoła i nauczycielskie pensje,
  • transformacja energetyczna, polityka społeczna,
  • ustrój państwa, w którym w demokrację da się uwierzyć,
  • koniec polskiej wojny.


Żadna z nich nie może zależeć od bieżącej sejmowej większości. Nie musi i nie powinna. Każda z nich musi się stać przedmiotem umowy społecznej. Politycy muszą tę umowę zaledwie wykonać. Każdej politycznej większości da się narzucić respektowanie społecznej umowy. Wiem, jak to robić, zjadłem na tym zęby. Poradzimy sobie, choćbym był w Sejmie sam. Jeśli tam będę, będę z Wami.

Daj znać, co sądzisz