To zdjęcie zostało zrobione podczas pierwszej “kontrmiesięcznicy”, na której Paweł przemówił do smoleńskiego tłumu. Ja go wtedy w ogóle pierwszy raz zobaczyłam przemawiającego publicznie. Wcześniej żyliśmy sobie spokojnie, prywatnie. Z oczywistych przyczyn nie brałam udziału wydarzeniach sprzed 1989 roku, w których Paweł uczestniczył aktywnie. W 1989 miałam 12 lat…
Wtedy, w lipcu 2016, jego wystąpienie wywołało poruszenie po obu stronach ulicy. Po naszej większość była zaskoczona jego umiejętnością formułowania zdań w sytuacji zagrożenia, ale też bardzo przejęta tym, co mówił. Druga strona też była zdumiona tym, że ktoś z nas mówi językiem, który rozumieją i który do nich trafia. U niektórych agresja przekształciła się w ogłupienie, inni jeszcze nam wygrażali, ale… się nie cieszyli. Ja sama, po pierwsze, martwiłam się stanem Pawła, który po całym dniu w pełnym słońcu był już ledwo żywy, trząsł się i miał zapadnięte oczy. Po drugie, obserwowałam tłum w strachu, że ktoś może się na niego rzucić z jakimś ostrym bądź tępym narzędziem, a po trzecie – byłam z niego dumna.
Mówił przejmująco i pięknie, tak jak wiele razy później, kiedy widziałam ludzi płaczących ze wzruszenia podczas jego wystąpień przy różnych wiecowych okazjach. Można by go posądzić po prostu o talent do przemawiania, ale to jest zupełnie coś innego. W odróżnieniu od polityków, którym przemowy piszą copywriterzy z agencji PR-owych, on mówi od siebie. Nie potrzebuje kartki, bo mówi to, co myśli i w co wierzy. Nie jest wypomadowanym aparatczykiem klepiącym przekaz dnia, tylko mądrym facetem, który potrafi myśleć krytycznie, samodzielnie, ma ogromną wiedzę, serce i – co odróżnia go od innych najbardziej – jemu naprawdę zależy.
Mogłabym tu pisać jak to go kocham, jakim jest dobrym ojcem, ale po pierwsze nie bardzo umiem, poza tym, to nie o tym jest ta strona. To, co jest ważne w kontekście, to autentyczność, prawdziwa wiara w demokrację i umiłowanie wolności. Jeśli spojrzeć na naszą klasę polityczną, ona ma raczej cechy przeciwne. Właśnie to powinno się zmienić. Sama mam tak dość tego festiwalu kłamstw i PR-u we wszystkich obozach partyjnych, że w ogóle przestałam obserwować, co się dzieje w tym cyrku. Paweł nie płynie z nurtem tej hipokryzji. Ale nie jest nieprzytomnym marzycielem. Widzi i analizuje wszystkie polskie choroby bardzo trzeźwo. Tyle, że inaczej niż się do tego przyzwyczailiśmy. Pisze pod prąd, inaczej nie umie. Nie tylko nie uważa, że nie ma po co pisać i mówić o tym, co wszyscy i tak wiedzą, ale właśnie zupełnie nie umie przestać mówić. To, co proponuje, bywa trudne; to, co pisze, jest długie i wydaje się zawiłe. Ale polskie problemy są trudne i zawiłe. I żadna agencja PR-owa ich nie rozwiąże kolejnymi zwięzłymi hasłami.
Paweł ma zdolność porozumiewania się z przeciwnikami politycznymi. Miał odwagę chodzić do prawicowych mediów i przekonywać ich widzów do swoich racji. (Wyzłośliwiałam się wtedy, że szkoda, że w domu nie przejawia takiej skłonności do kompromisu i wyważonego dialogu.) Wie, że „tamci” nie znikną, że trzeba będzie ten kraj posklejać. I nie przeraża go ta perspektywa. Kiedy w 2019 roku trafił do szpitala, przekonał prawicowców z sąsiednich łóżek do głosowania na Roberta Biedronia, a drugiego dnia… wyspowiadał księdza.
Ku wielkiej frustracji jego taty – profesora, Paweł nie ma dyplomu, mimo rozpoczętych studiów i na Politechnice i na Uniwersytecie Wrocławskim („to bardzo źle świadczy o uczelniach” – powiedział o tym kiedyś Karol Modzelewski). Ale nie znam osoby, która przewyższałaby go intelektualnie. Tu widzę zresztą źródło braku zainteresowania polityków do debatowania z nim. Tyle instynktu zachowawczego akurat mają, by wiedzieć, że kartka im w takim starciu na nic się nie zda. Paweł nie plecie marketingowych bzdur, jeśli chce znaleźć rozwiązanie jakiegoś problemu czyta, mam wrażenie wszystko, co na dany temat napisano. Analizuje, myśli. Nie knuje, tylko myśli. To go bardzo wyróżnia.
Mogłabym pisać jeszcze długo. Jesteśmy razem już osiemnaście lat, trochę go znam. Nie jest ideałem – nikt nie jest, ale potencjał ma. Cóż mogę powiedzieć… Polecam! 😉