Nie mam na kogo głosować. Ale to pół biedy. Ilekroć się odezwę, zewsząd słyszę „odczep się od Tuska”. To zaś powoduje, że mojej Polski nie ma. Nie zdołał tego sprawić Kaczyński, sprawił to Pan. Chcę, żeby Pan to wiedział.

Panie Premierze,

a myślałem, że już nie spróbuję odezwać się publicznie… Już niczego nie chcę się od Pana domagać, bo to nie ma sensu. Ale chcę, żeby coś wreszcie „wziął Pan na klatę”, przybierając te swoje pozy twardziela i realisty.

Jest Pan twórcą jednej z najbardziej antydemokratycznych partii, spośród tych, które znam. Jej feudalnych obyczajów nadawania stanowisk i miejsc biorących, wycinania skrzydeł i każdego, kto mógłby kiedyś zagrozić pozycji lidera. Pańska partia istotnie nie istnieje dziś bez Pana. Kiedy schedę po Panu przejmowała na czas Pańskiego wyjazdu Ewa Kopacz, mówił Pan, że władzę się bierze, a nie o nią prosi. O swoją obecną władzę poprosił Pan jednak. I dostał ją Pan w uczciwych wyborach, dzięki niesłychanej mobilizacji i bardzo świadomej determinacji, by w Polsce rządził właśnie Pan, „mąż opatrznościowy”. Wiem o tym bardzo dobrze, bo sam kandydowałem niejako przeciw Panu – i dostałem promil głosów.

Jako „mąż opatrznościowy” podjął Pan wiele decyzji. Np. tę, że reforma traktatowa UE „idzie za daleko” i że Polska(!) jest przeciw. Albo tę, że unijna polityka imigracyjna jest do bani i znów Polska jest przeciw – tym razem solidarnie z Orbanem. Nie znam nikogo, kto mógłby mieć wpływ na te Pańskie decyzje. We mnie budzą one wstręt. Między innymi dlatego, że dokładnie tak, jak robił to PiS, są one dyktowane wyłącznie wewnętrzną polityką, a dokładniej – interesem kampanii wyborczej.

Zdecydował Pan również kontynuować politykę PiS na białoruskiej granicy. Utrzymać w mocy nielegalne rozporządzenie o wywózkach i je prowadzić. Dziś to Pański rząd ma sumieniu potwierdzoną ofiarę śmiertelną. Człowiek, który odpowiada za to osobiście jako minister nadzorujący służby, jest jedynką na Pańskiej wyborczej liście. Kolejnym Pańskim wasalem obdarowanym lennem. Jedna ofiara to nic w porównaniu z kilkudziesięcioma z czasu rządów PiS. Ale także w tym przypadku robi Pan dokładnie to, co robili oni. Człowiek, który zginął na granicy – wbrew temu, co Pan uporczywie powtarza – nie jest ofiarą wojny Polski z Łukaszenką i Putinem. Jest ofiarą naszej polskiej wyborczej wojenki. Żadne z działań na granicy nie zatrzyma i nie rozwiąże problemu migracji. Wie Pan o tym dobrze. Pańskie prężenie muskułów pod rozpiętą białą koszulą, Pańskie „opatrznościowe” zapewnienia, że o wszystko zatroszczy się Pan „osobiście”, nie mają związku z Łukaszenką i hybrydową wojną – to jest pisowskie z ducha granie na najgorszych instynktach. Łatwo znaleźć na to mocniejsze określenia.

Nie, nie mówię „wpuścić wszystkich”. Mówię, że szczelna granica praworządnego państwa, w którym chciałbym żyć, nie zabija. Że zamknięta strefa służy wyłącznie bandytom. I że nie o wojnę wydaną Europie tu chodzi – bo choć ta wojna trwa, to nie jej służą zasieki, wywózki i propaganda wzmagająca społeczne lęki, a kiedy trzeba również rasową nienawiść. Mówię, że ludzie z odległych krajów cierpią i giną na wojnie jednej Polski z drugą. Do tego doszliśmy, że godzimy się na to – Polacy z jednej strony i z drugiej – trudno, niech giną, byleby nasi wygrali. O nic innego tu nigdy nie chodziło i nie chodzi – chodzi wyłącznie o „polityczne złoto”, na które cieszył się Morawiecki i po które Pan wyciąga ręce.

Kłamie Pan w żywe oczy, podkreślając ataki na polskich żołnierzy. Panie Premierze, pan przecież „haratał w gałę”, prawda? Nigdy Pan nie był na meczu? Nie widział Pan żadnej „żylety”? Nie wie Pan, ilu ludzi się na niej mieści, jacy są, nie widział Pan i nie słyszał o zadymach z użyciem maczet, kastetów i bejsboli? Żaden z „ekscesów” na granicy nie może się z tym równać. „Idziemy po was” powiedział kiedyś w związku z tym były minister Sienkiewicz, obecnie kolejna jedynka na Pańskiej liście. Jakoś jednak nie poszedł. Podobnie nikt nie pójdzie na wojnę na wschodniej granicy – to jawna bzdura.

Wierzy Pan we własną „misję opatrznościową” nie tylko w Polsce, ale i globalnie, również w Europie. Pan wie, jak powstrzymać populistów wspieranych z Kremla. Wie Pan, że należy mówić i robić to, co oni. Więc np. głosować przeciw unijnym reformom. Tak chciałby Łukaszenka. W Polsce tymczasem na białoruskim pograniczu spełnia Pan jego kolejne marzenie. Jego propaganda mówi „patrzcie, oni tylko gadają o demokracji, a robią to samo, co my”. „My walimy w pysk, zamykamy w najgorszych tiurmach, zabijamy – szczerze, po słowiańsku, po trzech setach. A oni, te zakłamane gnidy, robią to cichcem, z gębami pełnymi frazesów o demokracji i prawach człowieka”. Wie Pan, ja bym nie chciał, żeby lustro przede mną trzymał ktoś, jak Łukaszenka. Ale to Pan jest twardy. I kiedyś będzie Pan musiał przebić Brauna, nie tylko Kaczyńskiego. Co Pan wtedy powie i zrobi?

Kiedy PiS uchwalał strefę na granicy, powołując się na tę samą ustawę, z której Pan dziś z ostentacją korzysta, marzyła mi się Polska, w której obywatelski ruch, świadomy swoich politycznych celów, jest w stanie to bezprawie zatrzymać obywatelskim nieposłuszeństwem. Bezprawie każdej władzy. Narzucając każdemu z rządzących reguły i ograniczenia. Ma Pan rację, jestem tylko marzycielem, choć ciężko się nad tym marzeniem napracowałem, płacąc za nie niemało. Przegrałem.

Jestem od Pana o cztery lata młodszy, więc z pewnością zna Pan siłę patriotyzmu charakterystyczną dla tych odchodzących już pokoleń. Bycie Polakiem jest składnikiem mojej własnej tożsamości nieusuwalnym bez bólu, który zdążyłem też przeżyć. Nie mam na kogo głosować. Ale to pół biedy. Ilekroć się odezwę, zewsząd słyszę „odczep się od Tuska”. To zaś powoduje, że mojej Polski nie ma. Nie zdołał tego sprawić Kaczyński, sprawił to Pan. Chcę, żeby Pan to wiedział.

Paweł Kasprzak, Obywatele RP

2 Responses

  1. Szanowny Pawle.Podzielam Twoją troskę o dobro Rzeczpospolitej i jej najlepsze zachowanie.Szczęśliwy nie bywam, kiedy znów na granicy ginie człowiek w wyniku działań dyktatora Łukaszenki i przeciwdziałań demokratycznie wybranego premiera Tuska.Rozumiem i podzielam Twoje moralne oburzenie z tego powodu.Stanowczo jednak odrzucam budowanie symetrycznych konstrukcji moralnych , w których giną wszelkie dystynkcje i różnice między polityką faszystowską PISu i i ich demokratycznie wybranych oponentów.Twój maksymalizm moralny zawsze będzie przegrywał, jeśli będzie aplikowany w ocenie działań KO I PISu. Zbyt wcześnie wydajesz sądy w sytuacji, w której przestępce machinacje partii Kaczyńskiego wraz nadal uwierajają i przeszkadzają spokojnie zarządzać krajem.Zauważyłem w Twoim maksymalizmie etyczno -politycznym pewną niekonsekwencje: brak żądań delegalizacji faszystowkich organizacji , które organizowały życie polityczno- administracyjne Polski przez osiem minionych lat! Za to mocno kwestionujesz standardy polityczne obecnej koalicji po sześciu miesiącach , która zmaga się na wszelkie sposoby ukrócić władzę zacementowanych pisowsko struktur.Masz rację , nazywając się marzycielem, podziwiam Twój samokrytcyzm i stanowczo odrzucam Twój symetryzm.Nie ma niestety idealnych systemów politycznych , i błędy każdej ekipy należy wytykać , za co jestem Ci niewymownie wdzięczny.Pozdrawiam ciepło, Wiktor Szwaja

    1. Dziękuję. Popatrz jednak. Rozporządzenie o obecnej strefie oparto na niekonstytucyjnej pisowskiej ustawie. Ok. Jest Duda, nie da się się jej zmienić. Ale korzystać? Kiedy PiS tę ustawę przeforsował, “nasi” posłowie byli stosownie oburzeni. Dziś — chwała Bogu — niektórzy oburzeni są nadal. Ten rząd ma na koncie jednego trupa. PiS miał 58. Fakt. Ale identycznie jak to robił Kaczyński z Kamińskim i Błaszczakiem, rozdmuchuje skalę, budzi lęki, gra na nich. Wyłącznie o własną wewnętrzną w tym chodzi, nie o żadną obronę granicy przed Łukaszenką i Putinem. To jest w pełni symetryczna sytuacja.

      Niczego innego się zresztą po tym rządzie i jego premierze nie spodziewałem. To, co jest dramatycznie dla mnie bolesne, polega na zgodzie na kampanię polityczną opartą na strachu, nienawiści i kompletnym fałszu. Z bolesnym wstydem przyznaję, że sam uczestniczę w przygotowaniach rozmaitych przedsięwzięć związanych z granicą z poczuciem realnego alibi: wiem, że to nie wpłynie na wynik wyborów. To jest straszne i nic tego nie zmieni — godzimy się na niewinne ofiary, byleby nasi wygrali. Nic tego nie usprawiedliwi.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Chociaż przesuńcie ten płot, idioci…

Płot na granicy dostarcza rozstrzygającego dowodu nie tylko w sprawie etyki, która dziś nikogo nie obchodzi, „bo wojna” i „bo wybory”, ale również w sprawie rozumu. Rządzili i rządzą nami ludzie bezrozumni.

Czytaj »

Jak będzie?

Będziemy wszyscy wspierać nasz rząd. Słusznie. Bo to jest właśnie nasz rząd. Tak chcieliśmy przez osiem lat. I tak wybraliśmy. Nie będziemy dbać ani o ustrój, ani o legalistyczną, konstytucyjną ortodoksję. Nie będziemy dbać również o zaniechania. Też słusznie – możliwości są, jakie są, nie da się tego ignorować, jak to zrobiła Helsińska Fundacja w sprawie telewizji. Skutek będzie jednak taki, że na tym etapie będziemy zarówno wspierać autorytarny model państwa, jak i mobilizować emocje do politycznej wojny z prawicą. Każdy postulat trwałej naprawy polskiej demokracji stanie w ostrym konflikcie z bieżącą pilną potrzebą utrzymania władzy demokratów. Dopóki w wojnie o władzę będziemy wygrywać, będzie nieźle, co nasze dzisiejsze myślenie usprawiedliwi. Źle będzie, kiedy przegramy. Będzie gorzej niż w przegranych znanych nam z przeszłości. I być może rzeczywiście tak już musi być.

Czytaj »

Urok rządów PiS

– Andrzej, no ok – oświadcza Donald Tusk – niech rządzi Mateusz. Będziemy konstruktywną opozycją. Ale jedno weto choćby najmniej ważnej naszej ustawy i Mateusza wypierdalamy.

Czytaj »