– Andrzej, no ok – oświadcza Donald Tusk – niech rządzi Mateusz. Będziemy konstruktywną opozycją. Ale jedno weto choćby najmniej ważnej naszej ustawy i Mateusza wypierdalamy.

Urok rządów PiS

Nie wiem, co będzie. Co zrobi nowy rząd, kiedy wreszcie zostanie powołany, co przypuszczalnie potrwa jeszcze jakiś czas, którego radosnej atmosfery oczekiwania nie będzie z pewnością w stanie zepsuć żadna ze spodziewanych złośliwości Kaczyńskiego i jego upadającej ekipy. Trudno przewidzieć, co zrobić zechce, a jeszcze trudniej, co zrobić będzie mógł, mierząc się z wetem Dudy z jednej strony, stanem zrujnowanego państwa z drugiej, a naszymi nadziejami z trzeciej. Jak wszyscy inni, patrzę w przyszłość z ogromną nadzieją, ale charakterystycznie dla siebie mam też mnóstwo obaw. Albo zalewa mnie żółć.

Proponuję jednak chwilę beztroskiej rozrywki. Nieco makabrycznej, ale wciąż relaksującej – nie jest to czarny humor, ale próba wyobrażenia sobie groteskowej sytuacji w ramach czystego eksperymentu myślowego, absolutnie bez związku z rzeczywistością. Sądzę, że taki eksperyment ma szanse pobudzić do myślenia całkiem twórczego. Scenariusz, którego rozważenie proponuję, nie wydarzy się w żadnej dającej się wyobrazić rzeczywistości, ale wnioski z eksperymentu mogą dać sporo do myślenia. No i chodzi o zabawę. Nie wiem, jak Państwo, ale ja rozrywki potrzebuję – i to bardzo. Osiem lat naprawdę mnie zmęczyło. Serdecznie dość mam własnego, śmiertelnie poważnego tonu i wiecznych rozważań „zasad fundamentalnych”. Jest wreszcie okazja zacząć się uśmiechać. Choćby tak:

Groteska – political fiction

Według wszelkiego prawdopodobieństwa niezłomny Andrzej desygnuje Morawieckiego na premiera, kontynuując to ich pieprzenie o wyborach, w których to PiS zwyciężył. I wyobraźmy sobie przez chwilę taką oto niemożliwą sytuację, w której trzy rzeczywiście zwycięskie partie niedawnej opozycji godzą się nie objąć władzy i pozwalają utworzyć rząd mniejszościowy znienawidzonej ekipie politycznych bandytów i całkiem pospolitych przestępców.

Andrzej, no ok – oświadcza w tym scenariuszu Donald Tusk – niech rządzi Mateusz. Będziemy konstruktywną opozycją. Ale jedno weto choćby najmniej ważnej naszej ustawy i Mateusza wypierdalamy. – Nie wiem, czy taki język przystoi Tuskowi, ale groteska ma swoje prawa i niech Tusk wypowie to słowo grasejując z wdziękiem.

W jakiej wylądowalibyśmy rzeczywistości? Ano w takiej, która wprawdzie w sposób bardzo topornie dosłowny, ale rzeczywiście realizuje ideę prawdziwego trójpodziału władzy, w którym dobry i mądry ustawodawczy Sejm kontroluje wykonawczą władzę głupiego i złego Morawieckiego. Rzecz bez precedensu w całej historii III RP. Zresztą IV i V również – jeśli ktoś lubi i umie numerować Rzeczpospolite. W tej rzeczywistości sejmowe ustawy tworzą prawne, niemożliwe do przekroczenia ramy, ograniczając władzę wykonawczą i gwarantując respekt dla demokratycznych reguł. Niezłe jaja, prawda?

Czy ktokolwiek spoza PiS chciałby czegoś takiego? To retoryczne pytanie. W rzeczywistości należy wątpić, czy i w PiS znalazłby się taki, kto by chciał czegokolwiek podobnie dziwacznego. Na wszelki więc wypadek raz jeszcze bardzo proszę pamiętać, że to nie jest żaden pomysł, to tylko myślowa zabawa, gra wyobraźni, nic poza tym.

Kontynuując groteskę, można sobie wyobrazić dodatkowo, że szantaż z odwołaniem rządu da się zastosować nie tylko w odniesieniu do ustaw, ale również innych decyzji Dudy, Przyłębskiej, samego Morawieckiego. Można nawet wyobrazić sobie – w rzeczywistości bez wielkiego trudu – że układ nie oznacza kompromisu w sprawie karnej odpowiedzialności za konstytucyjny zamach i zwykłe kryminalne szwindle ekipy, która wciąż rządzi, ale przewiduje posłanie za kraty niedawnych towarzyszy obejmującego trzecią kadencję premiera.

Dla mojej wyobraźni taka sytuacja jest wyzwaniem nie lada, więc nie chcę się tu podejmować wyczerpującego opisu. Zdecydowanie wolę zostawić to Państwu. No, proszę pomyśleć: liberalizacja aborcji? Przechodzi. TVP? Można wszystko. Praworządność? Jasne. Co tylko chcemy i o czym kiedykolwiek marzyliśmy. Nawet wiek emerytalny da się podnieść, gdyby ktoś chciał się uprzeć. Szybko, sprawnie, bez trudu i z pełnym poparciem wszystkich „politycznych sił”. Rząd Morawieckiego administruje i pytaniem jest oczywiście jakakolwiek sprawność tej administracji, bo gwiazd, jak dobrze wiemy, nie ma tam wiele. Cóż, są sejmowe komisje resortowe, może one mogłyby pomóc? No, ale przede wszystkim nawet w fikcyjnej grotesce nie da się mieć wszystkiego, nieprawdaż?

Nadzieja – polityczny realizm

Wyobraźni nie starcza mi również na opis sytuacji, która – w odróżnieniu od groteski – wydarzy się naprawdę. TVP? Reforma wymaga ustawy, co samo w sobie nie jest łatwe wobec spadku po PiS, ale przede wszystkim daje Dudzie skuteczne instrumenty weta. Można z łatwością zlikwidować spółkę TVP S.A. jedną decyzją przyszłego ministra skarbu. Na jej miejsce powołać nową. Niezupełnie będzie publiczna i zupełnie nie niezależna, ale oczywiście trzeba będzie to zrobić i póki co nie martwić się tym, że kiedyś przejmie ją jakaś nowa władza. Aborcja? Cóż, bez większych szans. Praworządność? No, w grę wchodzą wciąż pieniądze z KPO, co przynajmniej umożliwia jakąś polityczną grę – chociaż tyle wnosimy do tej sytuacji my, ruch protestu, który do klinczu w tej sprawie zdołał doprowadzić niesłychanym wysiłkiem. Jak to będzie? No, nie wiemy. Mamy nadzieje, które – jak wszyscy wiemy – w politycznym realizmie są podstawą.

W każdym razie szczegółów i skutków lawirowania pomiędzy „ścieżkami na skróty” (jak ta w sprawie TVP), a niemożnościami (jak te dotyczące aborcji) wyobrazić sobie i przewidzieć nie umiem.

Co w Polsce jest groteską, co realizmem, jak będzie i z czym da się wiązać nadzieje, skoro złej władzy wreszcie nie będzie?

No, z tymi pytaniami zostaje dziś każda i każdy z nas.

7 Responses

  1. Paweł, masz za dużo czasu chyba aby pisać tak „silly” tekst.
    Pozwól aby spokojnie utworzył się rząd. Załóż partię, i ją szybko zamknij, aby nie marnować za długo jej funduszy.

    Zajmij się czymś co ci sprawia przyjemność, ale nie mąć w głowach dorosłym ludziom i schowaj mrzonki w groteskowej kasie pancernej.

    Nie obraź się proszę bo cię bardzo szanuję, ale bardziej chciałbym Cię widzieć na uczelni lub w szkole, gdzie pomagasz naszej młodzieży dojrzewać w twym „blasku”. Masz ogromny talent i inteligencję. Dziel się nią w edukacji prowadząc z młodzieżą debaty, spory i dialog.

    Powodzenia!

    1. Bardzo dziękuję. Byłbym jednak wdzięczny za choć pół argumentu na rzecz tezy. Dlaczego „silly”? Pozwolę, oczywiście, aby rząd się utworzył. Gdybym nawet miał ochotę, jakim niby cudem miałbym nie pozwolić? O jakich dokładnie mrzonkach mówisz? O trójpodziale władzy? Dlaczego jest mrzonką? Albo co w nim złego? Może sądzisz, że władzę da się dzielić wyłącznie wtedy, kiedy oba jej ośrodki są wszystkim równie bliskie? Innymi słowy, są politycznie tożsame? Jeszcze inaczej — może trójpodział jest ok, „kiedy już działa demokracja”? Bo póki nie działa, cała władza w rękach demokratów, prawda? Ciebie oczywiście nie niepokoi przyszłość, prawda? Jesteś pewien, że teraz już będzie dobrze?

      Jerzy, probując mówić poważnie, jest coś bardzo niepokojącego w Twoim paternalistycznym tonie, którym mnie częstujesz. Moje „silly mrzonki” są, okazuje się, odpowiednie dla dzieci, a nie dla dorosłych — tu jest paternalizm i on jest wymierzony we mnie: jestem mianowicie niepoważny. Ponieważ jestem niepoważny, „mącę w głowach”. Ciekawe — dorosłym to szkodzi. Młodzieży, nie — „debaty, spory, dialog” prowadzone z młodzieżą, mogą być „silly”. Tak o młodzieży myśli szkoła. Od czasów, kiedy się pojawiła we współczesnej formie — od pruskiej szkoły powszechnej, która kształciła „prostaczków”. Wykształciła. I od tego czasu — niezmieniona — prostaczków produkuje.

      I jeszcze coś Ci odpowiem w odpowiedzi na inwektywną dobrą radę. To dopiero jest niepoważne, poważnie odpowiadać na takie rzeczy. Owszem, podzielę się swoją domniemaną inteligencją w edukacji. Będą tu o niej teksty. Pierwszy z nich próbuję skończyć od dłuższego czasu i mi go brakowało, bo zajęty byłem „silly mąceniem w głowach”. Ma rozmiar książki i zresztą ma być częścią jeszcze większej całości. Muszę Cię jednak z góry zmartwić, tam mącenia w głowach będzie tyle, ile u mnie jeszcze nie widziałeś.

    2. Jak ktoś nie rozróżnia żartów, o czym Paweł parokrotnie pisze, od poważnych tekstów i wspomina o mąceniu dorosłym ludziom w głowach, to nie ma na to rady. Więcej luzu!

  2. Znakomita zabawa, która zarazem daje do myślenia. Tak przy okazji proponuję, żeby zaraz po złożeniu tej propozycji przez Tuska i jej przyjęciu przez Dudę i Morawieckiego Sejm przegłosował ustawę, że wszystkie osoby obejmujące funkcje premiera i ministrów muszą złożyć dymisję ze stanowisk poselskich. Byłby to przyczynek do powstania autentycznego trójpodziału władzy.

  3. Dzięki za odpowiedź Pawle i chęć prowadzenia publicznego dialogu.
    – dlaczego „silly”? … Otóż dlatego, że nie masz szans aby stworzyć partię która zauważy system polityczny. Próby zbudowania organizacji. która wystawi swych członków do wyborów nie dostały poparcia i na pierwszym kongresie ORP, i póżniej. Rozmowy w kuluarach ORP, zostały stłumione przez samych członków z głośnym przytupem.
    – jakie mrzonki? … Społeczeństwo w Polsce pokazało swój dojrzały wybór poprzez nadzwyczajnie wysoką frekwencją w ostatnich wyborach i nadzwyczajnie niskim udziałem w referendum. To świadczy o jego dojrzałości i świadomości, że nie ma miejsca w Polsce na populizm i mafijne organizacje partyjne. Polacy oczekują normalności, ale oparta ona jest na zaufaniu do wybranego rządu, opartego na trójpodziale władzy opisanym w obecnej konstytucji. Aby mogło dojść do zmian konstytucyjnych, które nazywam w obencyh czasach „Mrzonkami” najpierw społeczeństwo musi zrozumieć na czym miałby polegać nowy stołek z trzema nogami w Polsce, a dopiero później zacząć go składać. Mówienie o „trzeciej izbie” w chacie, w której ledwo mieszczą się 2 izby jest mrzonką. Żadne rozwinięte państwo o długiej historii budowania demokracji nie widziało potrzeby takiej izby i rozmowy o niej w Polsce są ciekawe i dla małej grupy ludzi porywające, ale większość Polaków ich nie rozumie i nie widzi zastosowania w obecnych chaosie pod „prezydenturą” długopisu.
    – mój paternalistyczny ton? … Twój ton jest większy niż mój ton 😉 … i woła z polskich barykad, na których i mnie „udało” się stanąć przez kilka dobrych lat. Natomiast mój głos dziś woła z za oceanu, spośród lasów, gór i rzek, gdzie spokój, ład i demokracja oraz wieloetniczność i wielokulturowość pozwala czuć pewien dystans do dzisiejszych emocji w Polsce. Nie ma dnia, żebym na swoich spacerach nie myślał o Polsce i moich przyjacielach i rodzinie. W najbliższy piątek z dumą będę słuchał pięknego koncertu Witolda Lutosławskiego w wykonaniu Calgary Symphony Orchestra, na który zaprosiłem sąsiadów, Aby i oni poznali duszę moich ojców.
    – mącenie w głowach? … tak, w tym momencie moim zdaniem, nasz społeczny głos i troska powinna się skupić na stworzeniu mądrej, sprytnej koalicji, która poradzi sobie z pozostawionym bałaganem prawnym i zadłużeniem państwa, w warunkach osaczenia przez Dudę, I Trybunał Konstytucyjny.
    – Paweł edukator / mentor? … moja wymarzona wizja twej przyszłości jako pedagoga jest oparta na twej mocy i szacunku dla osób z którymi prowadziłeś i zawsze prowadzić będziesz dialog. Zostałeś obdarzony darem pisania mądrych tekstów, wypowiadania odpowiedzialnych opinii, snucia pięknych wizji. ZARAŹ nimi młodzież, rozpal w nich chęć działania społecznego, politycznego. Otwórz ich serca na otwartość i pozytywistyczne myślenie w ramach demokratycznych praw, a wizja twoją zarazi ich, i pozwoli ją rozwinąć w kolejnych pokoleniach do jej realizacji w ramach realnych potrzeb.
    P.S. Ja cię widzę wśród młodzieży jako polskiego Noam Chomsky 🙂 … no kidding
    Powodzenia!

    1. Za próbę coachingu bardzo Ci dziękuję. Pisałem już gdzieś. Im jestem starszy, tym — wbrew prawidłom dojrzewania — jestem mniej cierpliwy. Wiem, że nie doczekam.

      Po kolei.

      1. Nie mam szans stworzyć partii, którą zauważy system polityczny. Kilka rzeczy w związku z tym. Nie wiem, czy zdajesz sobie sprawę, jak nikłe są szanse zgromadzenia, wykształcenia takiej siły poprzez działania edukacyjne. Nie wiem, czy zauważyłeś, że w ciągu kilku lat doprowadziliśmy do realizacji utopijnego — w zgodnej opinii wszystkich — postulatu rozproszonej kontroli konstytucyjności. Przypadkiem dało to podstawy oporu sędziów wobec demolki sądownictwa — w ten opór również nikt nie wierzył. Moglibyśmy edukować i debatować przez dwa pokolenia. Trzeba było zrobić, co zrobiliśmy. Połamać niekonstytucyjne przepisy i pójść pod sąd.

      Nie wiem, czy sądzisz, że np. Lewicę zauważa system. Jej 8% Cię nie dziwi w tej perspektywie? Powinno. Tak działa plebiscyt w dwubiegunowym podziale. Trzeba było intensywnej perswazji bardzo wielu osób — w tym mojej — żeby Lewica i TD nie wpadły pod próg. Prawdopodobnie sygnały Tuska tu zdecydowały. Na szczęście nastąpiły — przez większość czasu kampanii te sygnały były odwrotne i szły śladem tej bardzo specyficznej, siłowej oferty wspólnej listy, którą Tusk forsował.

      2. 35% głosów na PiS — przy takiej frekwencji! — świadczy o istnieniu sporej przestrzeni dla populizmu. Dolicz do tego głosy Konfederacji. I wyklucz — jakim cudem?! — populizm po „naszej stronie”. Można go rozumieć rozmaicie. Poprzez rolę wodza. Albo poprzez analizę tego, co nasi naobiecywali w kampanii (choć sądzę, że dla wszystkich wyborców to było absolutnie bez znaczenia — wszyscy wiedzieli, że to PR-owa ściema). Ja to widzę przede wszystkim w gotowości rezygnacji ze wszystkich istotnych postulatów społecznych, byleby „nasi” wygrali. Widzę to również w tej bardzo ograniczonej co do zasięgu dyskusji, którą tu toczymy. Nik nie umie — i nie chce! — wyobrazić sobie parlamentu w roli prawodawcy i rządu w roli administratora działającego w granicach wyznaczonych przez parlament prawem. I to mimo, że znaleźliśmy się akurat w takiej specyficznej sytuacji, w której taki podział działałby najlepiej z możliwych (i niemożliwych).

      3. Trzecia Izba w dwuizbowej chacie… Wiesz o Zgromadzeniu Obywatelskim w Irlandii, prawda? Naprawdę wierzysz, że Irlandczycy są w stosunku do nas cywilizowani, skłonni do innowacji, wykształceni? Owszem, w sprawie aborcji spory udział mieli świezi reemigranci, którzy głosowali w tamtym referendum. Nie zdecydowali jednak sami — nie stanowili owych 12% przewagi. Skoro o emigracji mowa — ta sama Irlandia (Finlandia zresztą też ze swym przodującym w powszechnej opinii — samych Finów o to się nie pyta — systemem edukacji) importowała z Polski na potęgę programistów i innych wysokokwalifikowanych specjalistów. Jeśli my cierpimy na romantyczno-insurekcyjny syndrom, to co mają powiedzieć Irlandczycy? Jeśli nas gnębi folwarczna mentalność popańszczyźniana, to co mają powiedzieć oni? Większość instytucji, które w Polsce są publiczne, w Irlandii do dziś pozostaje w rękach kościoła. Mowa o szpitalach, szkołach, przychodniach itd. To kraj jeszcze niedawno pogrążony w narodowo-religijnej insurekcji! Ma tylko jedną przewagę. Owszem, istotną. Jest mały. Silniejsze są więzi. Z tym, że nie da się powiedzieć, że więzi zawsze sprzyjają nowoczesności. Wiejskie więzi w Polsce często działają odwrotnie.

      4. Najpierw społeczeństwo musi zrozumieć, a potem może budować demokrację. To mniej więcej tak, jakbyś naprawdę chciał wychować obywateli na lekcjach wychowania obywatelskiego. Pani mówi, dzieci słuchają. Tego się zrobić nie da.

      Wracając do czasu i niecierpliwości. To nie o to chodzi, że sam nie dożyję. Chodzi o to, że osunęliśmy się w dwubiegunową politykę pozbawioną prawnych regulacji, które ustrojowo jej towarzyszą w USA, GB i nieco słabiej, mniej wyraźnie we Francji. Nawet w tamtych stabilnych demokracjach polaryzacja powoduje wstrząsy. W Polsce powoduje je od dawna. Coraz gwałtowniejsze. Póki nie zobaczymy napraqwdę demokratycznego ustroju i póki nie rozbroimy kilku społecznych bomb w rodzaju aborcji, nie będziemy mieli nigdy chwili oddechu. A system, o którym mówisz, generuje wstrząsy i kryzysy.

      Nie, w tych wyborach społeczeństwo okazało, owszem, więcej mądrości niż jego politycy. Ci drudzy odmówili wspólnej listy — gdyby była, mielibyśmy większość na Dudę i być może konstytucyjną. Ci pierwsi pojechali np. głosować z Sulejówka do Warszawy. Dojrzale głosowali nie na Lewicę. Głosowali tak, by ona nie wpadła pod próg, ale nie pozwolili sobie głosować „sercem” (w mniejszym stopniu tak głosowali niż w 2019). Poza tym jednak to dojrzałe społeczeństwo świadomie lub nie świadomie składa swój los w ręce wodzów. Nie wybiera ich sobie. Nie myśli o warunkach dobrych rządów w Polsce. Wyłącznie popiera.

      Nie namawiaj mnie, proszę, na edukację. Jak już mam marnować sobie resztę życia, to na czymś przynajmniej teoretycznie potencjalnie produktywnym.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Nigdy więcej…

„Nigdy więcej” jest myślą założycielską ładu Europy. Było aktem europejskiego rozbrojenia, deklaracją, że niezbywalna godność człowieka leży u podstaw tego ładu. Tym nie wolno manipulować. Nawet prtemierowi polskiego rządu. A może zwłaszcza jemu.

Czytaj »

Chociaż przesuńcie ten płot, idioci…

Płot na granicy dostarcza rozstrzygającego dowodu nie tylko w sprawie etyki, która dziś nikogo nie obchodzi, „bo wojna” i „bo wybory”, ale również w sprawie rozumu. Rządzili i rządzą nami ludzie bezrozumni.

Czytaj »

Panie Premierze,

Nie mam na kogo głosować. Ale to pół biedy. Ilekroć się odezwę, zewsząd słyszę „odczep się od Tuska”. To zaś powoduje, że mojej Polski nie ma. Nie zdołał tego sprawić Kaczyński, sprawił to Pan. Chcę, żeby Pan to wiedział.

Czytaj »